Dni modlitw o urodzaje

Przez trzy kolejne dni poprzedzające uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego od poniedziałku do środy obchodzimy Dni Krzyżowe. Jest to czas modlitw błagalnych o dobre urodzaje, które zapewnią nam dostatek chleba powszedniego.

Szkoda, że obecnie – gdy większość ludzi nie żyje już z uprawy roli – wielu wiernych, zwłaszcza w miastach, zdaje się nie odczuwać potrzeby takiej modlitwy. A przecież każdy z nas potrzebuje Bożego błogosławieństwa dla swej pracy, nie tylko mieszkańcy wsi.

Dni Krzyżowe i nie tylko

Chleb jest owocem tak pracy rąk ludzkich, jak i ziemi, a ta – jak wiadomo – rodzi tym obficiej, im bardziej sprzyjające panują warunki klimatyczne. Nadmiar słońca czy deszczu może zniweczyć ludzki trud, toteż każdego dnia odmawiamy Ojcze nasz, prosząc z pokorą miłosiernego Boga: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Dni Krzyżowe są rozwinięciem tego naszego codziennego wołania. Zaprowadzono je w Galii, w obliczu groźby głodu po gwałtownych klęskach żywiołowych, trzęsieniach ziemi i wojnach. A zainicjował je ok. 450 r. św. Mamert, biskup Vienne. Z upływem czasu przeszły do liturgii rzymskiej i upowszechniły się w całym Kościele.

Plenerowe modlitwy błagalne (rogationes) o oddalenie niszczących żywiołów i dobre zbiory znane są więc od starożytności chrześcijańskiej, bo już wtedy wędrowano w procesjach na pola uprawne, aby wyprosić u Boga urodzaje. W te dni najczęściej wieczorna Msza św. odprawiana jest według specjalnych formularzy, codziennie w innej intencji. W poniedziałek – „w okresie zasiewów”, we wtorek – „o uświęcenie pracy ludzkiej”, a w środę – „za głodujących”. Każda Msza św. połączona jest z procesją do krzyża misyjnego – albo najważniejszego krzyża przydrożnego – podczas której śpiewana jest Litania do Wszystkich Świętych. Wierni wędrują więc w kierunku pól do kolejnych stacji, czyli krzyży i kapliczek wzniesionych na rozstajnych drogach, odmawiając modlitwy o błogosławieństwo Boga dla rolników i o dobrą pogodę, która zapewni obfite plony. Podczas tego pielgrzymowania kapłan błogosławi pola i kropi je wodą święconą.

Ale to nie jedyne takie dni błagalne o dobre plony w roku kościelnym. Dniami modlitw o urodzaje są także: 25 kwietnia – wspomnienie św. Marka Ewangelisty, 15 maja – wspomnienie św. Izydora, oracza, a także 19 lub 25 maja – wspomnienie św. Urbana I, papieża, patrona rolników. O ile procesja w dniu św. Marka zyskała nazwę „litaniae maiore”, czyli litanii większej, o tyle procesje w Dni Krzyżowe określane są jako „litaniae minores”, czyli litanie mniejsze.

Kto ma chleb, ten ma wszystko

W jaki sposób powstał pierwszy chleb? Pszenica i jęczmień znane są człowiekowi już od ponad sześciu tysięcy lat, a więc od epoki neolitu. Początkowo ich ziarna tylko przeżuwano, później zaczęto je rozcierać i rozmiękczać za pomocą wody, a wreszcie także gotować i podpiekać w promieniach słonecznych. Kiedy odkryto, że roztarte i namoczone ziarna pozostawione na słońcu zaczynają fermentować, pojawił się zakwas sprawiający, że chleb zaczął wyrastać i pulchnieć.

Choć znana prawda biblijna głosi, że „nie samym chlebem żyje człowiek”, a przysłowie dopowiada: „nie każdy szczęśliwy co ma dużo chleba”, to powszechnie wiadomo, że „gdyby nie było chleba po dziurki, sprzykrzyłyby się i przepiórki”. Zresztą przysłów mówiących o chlebie jest w Polsce bez liku. Powiadano więc m.in.: „ciężko pracować trzeba na kawałek chleba”; „chleb płacze, gdy go darmo jedzą”; „chleb pracą nabyty bywa smaczny i syty”; „kto chleb ciska, ten go po śmierci będzie zbierał”, a także – „kto ma chleb, ten ma wszystko”. O jednych mawiano, że ich „chleb w zęby kole”, o innych zaś, że „nie z jednego pieca chleb jadali”.

Gdy chleba brak

Nazbyt często zdarza się, niestety, że ludzie cierpią głód z powodu braku chleba. Dlatego tak cenne są wszelakie inicjatywy ludzi dobrej woli, gotowych nieść pomoc potrzebującym. Na ogół ludzie zabiegający o to, aby głodnych nakarmić, cieszą się powszechnym szacunkiem.

Tym bardziej więc bulwersował los legnickiego piekarza Waldemara Gronowskiego, który wsparcie działalności Międzyparafialnej Stołówki Charytatywnej w swoim mieście opłacił bankructwem. Przekazywał do niej chleb ze swojej piekarni, którego nie zdołał sprzedać, bo jak sam mówił: „Wydawało mi się, że to doskonałe wyjście. Nie wyobrażam sobie, bym mógł wyrzucić chleb, to nie jest popękana dachówka czy brud zebrany miotłą”. Wkrótce jednak okazało się, że dla Urzędu Skarbowego chleb to darowizna na cele charytatywne, za którą – zgodnie z przepisami prawa – należy zapłacić podatek VAT. A nazbierało się tego, z odsetkami, aż 250 tysięcy złotych. W konsekwencji pan Waldemar nie jest już dzisiaj piekarzem, a co gorsza: pracę straciło kilkanaście osób, a głodnym odebrano kęs chleba powszedniego.

Ani Instytut Polskie Pieczywo, ani koledzy po fachu – czyli zachodniopomorscy piekarze – nie chcieli solidaryzować się z legnickim piekarzem. Uznali bowiem, że zwolnienie takich darczyńców jak on z obowiązku płacenia podatków przyczyniłoby się do poszerzenia w piekarnictwie i tak już niemałej szarej strefy. I, zapewne, mają rację. Czy jednak wyobraźnia miłosierdzia, o którą tak bardzo apelował Jan Paweł II, nie nakazywałaby przezwyciężenia owego sporu na korzyść ludzi głodnych? Bo przecież miłosierdzie przewyższa sprawiedliwość, a chleb powszedni jest dobrem podstawowym dla każdego człowieka.

Dar krzyżem znaczony

W dobie, gdy chleb tak często widujemy na śmietniku, godzi się przypomnieć, że to barbarzyństwo, sprzeczne z wielowiekową polską tradycją. Bo w Polsce od stuleci na każdym kolejnym bochnie chleba kreślono znak krzyża, a jeśli jakiś kęs upadł na ziemię, podnoszono go i całowano. Czy doprawdy trzeba przypominać „Moją piosnkę” Cypriana Kamila Norwida, której strofy ułożył poeta na emigracji? „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba/ Podnoszą z ziemi przez uszanowanie/ Dla darów Nieba…./ Tęskno mi, Panie…”

Swoisty hołd dla chleba złożono w Radzionkowie na Górnym Śląsku. Od ośmiu lat istnieje tam – przy ulicy Zofii Nałkowskiej 5 – Muzeum Chleba, w którym zgromadzone są eksponaty ilustrujące dzieje tego niezwykłego owocu ziemi. Można tam zobaczyć unikalne starocie związane z rzemiosłem piekarskim: maszyny i urządzenia, piekarniki i piece, foremki i inne drobne przyrządy, a także żetony chlebowe, zdjęcia, ryciny, wycinki z gazet i książek oraz pocztówki.

Chleb – po bułgarsku chijab, po angielsku bread, po francusku pain, po turecku ekmek, po arabsku chubs. po chińsku mian bao, a po hebrajsku lechem – to w każdym języku słowo szczególne, wywołujące bardzo podobne skojarzenia, symbol życia i obfitości. A nam, chrześcijanom, ten codzienny pokarm, przywołuje także pamięć o Eucharystii, czyli Chlebie z Niebios, w którym obecny jest sam Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel i Odkupiciel.

Michał Gryczyński/przewodnik-katolicki.pl