Dożynki parafialne i dziękczynienie za remonty przy kościele

1_         Jak każe stary obyczaj i poczucie wdzięczności wobec Stwórcy, rok w rok rolnicy w dożynkowym korowodzie z nowym wieńcem idą udekorowaną drogą do swoich świątyń lub na przygotowane wybrane miejsce, by uczestnicząc w dziękczynnej mszy św. Bogu i sobie nawzajem dziękować za błogosławieństwo i za pracę, których owocem są nowe zbiory.

    

  Tak i w Cieszęcinie tym razem mieszkańcy Kowalówki przygotowali piękny wieniec, ustroili trasę i otoczenie kościoła by dopełnić dożynkowych ceremonii.

Wieniec w tym roku przybrał formę łodzi misternie pokrytej ziarnami zbóż wypełnionej owocami, warzywami, kwiatami i dorodnymi kłosami, nad którą powiewał żagiel – sztandar z wizerunkiem Chrystusa  oraz Jego słowami o pokoju, życiu i miłości.

       Łódź jakby na falach „płynęła” kołysząc się z lekka,  niesiona przez przedstawicieli sołectwa Kowalówka z sołtysem na czele. Był oczywiście piękny bochen chleba niesiony z wielkim szacunkiem na wyciągniętych dłoniach starosty dożynkowego. To te i inne dłonie zasiały ziarno rok temu, by w tegorocznych żniwach zebrane w nowym plonie mogły posłużyć i młynarzowi, i piekarzowi, i nam konsumentom.

     W kościele wieniec zajął zaszczytne miejsce przy ołtarzu, a chleb przyniesiony wraz z darami ofiarnymi w uroczystej procesji, został złożony na samym ołtarzu. Ucałowanie tego bochna przez proboszcza, celebrującego wraz z o. Dariuszem uroczystą dożynkową sumę, symbolizowało złożenie owocu pracy rolnika samemu Bogu. Msza była również dziękczynieniem  Bogu za szczęśliwie przeprowadzone prace remontowe i nową podłogę w kościele, a także modlitwą wdzięczności wobec ofiarodawców i dobrodziejów. Wprawdzie do remontu jeszcze została  w kruchta,  zakrystia,  kaplica św. Damiana i chór, ale w kościele już od 14 września modlimy się na wprawdzie jeszcze nie poświęconej (poświęcenia dokona ksiądz biskup) lecz nowej, modrzewiowej, pięknej. 

   Chleb, wieniec i wierni  zostali pokropieni wodą święconą.

   Suma zakończyła się błogosławieństwem i zaproszeniem wszystkich na plac przed salką.

   Tu artystki z Kowalówki przepięknie odśpiewały przyśpiewki dożynkowe, w których było i o duszpasterzach, i o sołtysie i o burmistrzu. ( tekst za zgodą autorki P. Natalii Śniady też tu zamieścimy)

   Była jeszcze jedna atrakcja. Przy okazji dożynek proboszcz wypełnił obietnicę daną w czerwcu. Mianowicie zapowiedział, że gdy wejdziemy do kościoła po remontach,  na szwedzkim stole przed salką pojawi się odpowiednio przetworzona przedstawicielka trzody chlewnej, jako kaszanka, i kiełbaska, i salcesonik, i szyneczka, i bigosik z chlebkiem oczywiście, z piwkiem lub osiecką oranżadą. A jeszcze był nadzwyczaj smaczny smalec z ogórkiem. I oczywiście były nasze apetyty. Parafianie i goście spisali się bardzo dobrze, chleba został tylko jeden bochenek i troszkę kiełbaski, kaszanki i smalcu. Nie było wątpliwości – świnia była dobrze wychowana tzn. wykarmiona, masarze doskonali w swym fachu i niewiasty, które i w bigosie i w przygotowaniu stołów oraz obsłudze nas wszystkich wykazały swój kunszt.

Tak oto przy bardzo dobrej pogodzie i w dobrych nastrojach ze świadomością dziękczynienia Bogu oraz sobie nawzajem przeżyliśmy niedzielne południe dla ducha i popołudnie dla ciała.

    Wszystkim zaangażowanym w przygotowanie tego dnia i wszystkim, którzy tworzyli tę niezwykłą wspólnotę z serca dziękujemy.

      Ktoś powiedział – szkoda, że taka podłoga zdarza się raz na sto lat.

 

 

 

2_3_4_5_6_7_8_9_10_11_12_13_ 14_15_16_17_18_19_20_21_22_23_24_25_26_27_28_29_30_31_32_33_34_35_36_37_38_39_40_41_42_